Zapraszamy na VI seminarium z cyklu LABORATORIUM SANDPLAY

 „I nagle zrobiło się cicho – Sandplay Therapy w psychoterapii straty i żałoby.”

„Żadne nowe życie nie może powstać, mówią alchemicy, bez śmierci starego.

Porównują tę sztukę do pracy siewcy, który zakopuje ziarno w ziemi:

umiera ono bowiem tylko po to, by obudzić się do nowego życia.”

Carl Gustav Jung (Collected Works 16, Par. 467/1946)

Żałoba jest spowodowana stratą  osoby, która wnosiła w życie drugiego ważną jakość i wartość. Żałoba – choć jest trudnym i bolesnym procesem  – ma znaczącą wartość dla rozwoju osoby opłakującej stratę. Wymaga zniesienia cierpienia i bolesnego wycofania projekcji, jakim został obdarzony zmarły, a jednak finalnie jest procesem intensywnego wzrostu wewnątrzpsychicznego. Niekiedy jednak strata bliskiego przychodzi nieoczekiwanie. Niektóre osoby doświadczają 'traumatycznej straty’ w której łączące ze zmarłym uczucia i emocje zostają wyparte i stłumione tak, że aktywują  archetypową zbiorową treść, co wtórnie może mieć szkodliwy wpływ na zdrowie osoby, która doznała straty. Powikłanie procesu żałoby jest często spotykanym zjawiskiem w praktyce klinicznej i psychoterapeutycznej. Prowadzi do pojawienia się objawów, utraty libido, pojawienia się objawów depresyjnych i wyczerpania psychofizycznego. Na seminarium poświęconym zastosowaniu Sandplay Therapy w pracy z żałobą przyjrzymy się procesowi radzenia sobie ze stratą w obrazach i marzeniach sennych pacjentów. Na zajęciach zajmiemy się także pracą własną z ucieleśnionymi symbolami i praktycznym zastosowaniem analitycznych koncepcji  żałoby w pracy terapeutycznej z dziećmi i dorosłymi.

Prowadząca:  Agata Giza-Zwierzchowska (Szczecin) psycholożka, specjalista psychologii klinicznej, psychoterapeutka, psychoanalityczka jungowska International Association for Analytical Psychology, certyfikowana psychoterapeutka Sandplay (Individual Member ofInternational Society for Sandplay Therapy ), współautorka publikacji “Wprowadzenie do Terapii w Piaskownicy – Sandplay Therapy”

więcej informacji znajduje się na stronie Centrum Sandplay

cz. 2 Kogo dotyczy „syndrom dziecka zastępczego”?

2 część artykułu „Syndrom dziecka zastępczego jako efekt traumy relacyjnej” Niebieska Linia 6/137/2021

Dług ocalonego – czy żyję ponieważ ktoś inny umarł?

Aleksandra była głęboko uzależniona od opiatów, kiedy zaszła w ciąże z przypadkowo poznanym mężczyzną. Po porodzie, syna oddała do adopcji. Po latach terapii udało jej się wyjść z nałogu, odbudować swoje życie i urodzić kolejne, tym razem już upragnione dziecko. Mały Patryk był “cudownym dzieckiem”. Zaskakiwał bystrością nauczycieli i dystansował w konkursach naukowych swoich rówieśników. Dorosły – został jednym z lepszych lekarzy w mieście. Pracował z poświęceniem, pomimo tlącej się w jego duszy depresji którą pogłębiały kolejne rozpady jego osobistych związków…

Wiele zastępczych dzieci żyje spłacając dług ocalonego. Jedni poświęcają się dla innych, inni nie szanują swoich granic, wchodząc w powikłane relacje intymne i dokonując nieświadomej pokuty za niezawinioną śmierć rodzeństwa. Poczucie winy Ocalonego jest wszechobecną, nieuświadomioną rzeczywistością każdego zastępczego dziecka. Dziecko, które zastępuje zmarłego brata czy siostrę, ma bowiem irracjonalne poczucie winy za to, że przeżyło. Wszystkie rodzeństwa rywalizują o miłość matki. Każde dziecko nieświadomie chce być tym jedynym i pierwszym. Jednak martwy pierworodny brat lub siostra nakłada na to tak zwane zwycięstwo poczucie winy. W takich okolicznościach zastępcze dziecko nigdy nie może skraść serca swojej matki. Dlatego jego starania nigdy się nie kończą. Ma niekończące się poczucie, że jest “niewystarczająco dobre” .

Pominięcia diagnostyczne

Syndrom Dziecka Zastępczego zazwyczaj jest pomijany przez psychologów i psychoterapeutów podczas pracy z pacjentem. Jest uznawany za mało istotny lub wręcz pozostaje nieodkrytym faktem z życia pacjenta. Tymczasem jest to bardzo istotny parametr kliniczny mający wpływ na rozumienie problematyki pacjenta i przebieg jego psychoterapii. Z Syndromem Dziecka Zastępczego w mojej kilkunastoletniej praktyce klinicznej i psychoterapeutycznej spotkałam się wielokrotnie. U jednych pacjentów ukrywały go nękające latami zaburzenia depresyjne, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, psychosomatyczne symptomy i lęki. U drugich nawracające uporczywe myśli związane ze śmiercią, które nie miały specyficznego źródła. U innych masywne poczucie winy towarzyszyło im latami i nie poddawało się wielokrotnym próbom analizy i przepracowania. Syndrom Dziecka Zastępczego powoduje w wielu przypadkach traumę relacyjną. Zaburzenie to ma genezę we wczesnym okresie rozwoju i jest związane ze stylem przywiązania, który konstytuuje się w psychice dziecka poprzez to jak opiekun reaguje na jego potrzeby, które niemowlę sygnalizuje matce płaczem. Rodzic w emocjonalnym zamrożeniu odtrąca nieświadomie “zastępcze” dziecko lub projektuje na nie wiele nieświadomych fantazji i pragnień które były adresowane do jego poprzednika. Jeśli matka (lub inny opiekun) z powodu depresji lub emocjonalnego zamrożenia nie reaguje adekwatnie na płacz dziecka, zaczyna ono wycofywać się do wewnętrznych archetypowych obron i zamykać na zewnętrzny świat. Taka zaburzona komunikacja wytwarza w dziecku mechanizm poczucia odrzucenia i głębokiej emocjonalnej frustracji. Stan tego dojmującego braku często prowadzi do wykształcenia się somatyzacji i zaburza rozwój mechanizmów obronnych co dalej ujawnia się trudnościami w przystosowaniu się do wymagań w pierwszych latach szkolnych lub dorosłości. Dziecko czuje się zagrożone przez środowisko, na kolejnych etapach rozwoju i często nie potrafi budować zdrowych relacji ze swoimi rówieśnikami.

Syndrom Pokolenia Zastępczego

Psychologiczne skutki traumy zawierają się w ludzkim DNA poprzez kolejne cztery pokolenia. Masowe zagłady które miały miejsce w poprzednim wieku, nadal są obecne w symptomach, snach i fantazjach tych, którzy współcześnie korzystają z psychoterapii. Schellinski (2016) pisze o Syndromie Pokolenia Zastępczego mając na uwadze to, że II wojna światowa doprowadziła do śmierci około siedemdziesięciu dwóch milionów ludzi. Liczba ta obejmuje wiele milionów dzieci, które zaginęły, zostały zabite lub zagłodzone. Ponad półtora miliona żydowskich dzieci zostało zamordowanych w nazistowskich obozach koncentracyjnych. Nie mamy danych ilościowych, które ukazywałyby ile narodziło się w ich miejsce zastępczych dzieci. Oglądamy tylko czubek góry lodowej tego demograficznego zjawiska w biografiach pacjentów. Historie rodzinne ukazują dobitnie, że pragnienie zastąpienia dziecka w rodzinach było w historii ludzkości i nadal jest powszechne.

Psychoterapia traumy relacyjnej w kontekście Syndromu Dziecka Zastępczego

Przepracowanie skutków traumatycznych przeżyć z przeszłości jest jedynym sposobem na odzyskanie własnego życia przez dorosłe zastępcze dzieci. Poczucie winy, pustka wewnętrzna, niskie poczucie własnej wartości, brak kontaktu z własnymi potrzebami to tylko niektóre z wielu możliwych symptomów traumy relacyjnej dotykającej zastępcze dzieci. Traumatyczne, nieuświadomione dziedzictwo jest żywe i destrukcyjnie oddziałuje przez ich całe dalsze, dorosłe życie, dopóki ktoś nie pomoże je odkryć i zwerbalizować. Istnieje jeszcze możliwość przeciwdziałania wystąpieniu Syndromu Dziecka Zastępczego poprzez ofertę psychoterapii skierowaną do matek po stracie okołoporodowej, a także ciężarnych w kolejnych, po stracie ciążach. Psychoterapia tego typu powinna uwzględniać wspieranie doświadczenia żałoby m.in. poprzez nadanie znaczenia dla współistnienia żywych i zmarłych niemowląt w procesie terapeutycznym. Dla matki istotnym jest, aby pozostać w kontakcie emocjonalnym ze swoim utraconym dzieckiem i wspomnieniami o nim. Ważne, aby kobieta mogła włączyć to doświadczenie do sekwencji ważnych, budujących jej tożsamość wydarzeń biograficznych. Jest to warte podkreślenia, ponieważ takie doświadczenie zazwyczaj bywa pominięte w trakcie psychoterapii, co często prowadzi do obarczenia dziecka, które jest w drodze. Podobnie istotne jest uwzględnienie w psychoterapii przepracowania tajemnicy, która jest związana z aborcją, terminacją ciąży lub oddaniem dziecka do adopcji, które poprzedzają narodziny zastępczych dzieci. W tym przypadku, tak jak i powyżej, ważne jest aby pomóc przywrócić doświadczenie utraconych dzieci ich matkom i włączyć je do biografii całej rodziny.

*** imiona wszystkich osób wymienionych w artykule zostały zmienione dla zaufania ich poufności

Bibliografia

Cain A. C. & Cain B. S. (1964). On replacing a child. Journal of the American Academy of Child Psychiatry, 3(3), 443-456.
Macfie J., Fitzpatrick K., Rivas E., & Cox M. J. (2008). Independent influences on mother-toddler role reversal: Infant-mother attachment disorganization and role reversal in mother’s childhood. Attachment and Human Development, 10, 29-39.
Schellinski K., (2016) Is a Replacement Child part of a cultural Complex in the European Psyche?, W: Europe’s Many Souls, pod red. Rasche J., Singer T., Spring Journal Books, 377-406

Autorka: Agata Giza-Zwierzchowska – dr n. med., psycholog kliniczny, certyfikowana psychoterapeutka, Router w International Association for Analytical Psychology (IAAP)

Kogo dotyczy”Syndrom dziecka zastępczego” ?

„Syndrom dziecka zastępczego jako efekt traumy relacyjnej” Niebieska Linia 6/137/2021 Autor publikacji: Agata Giza-Zwierzchowska

Szeroko rozpowszechnione choć nadal mało znane zjawisko psychologiczne…

Strata dziecka jest jedną z najdotkliwszych ludzkich strat. Rodzice którzy jej doświadczyli często mówią, że “sprawia ból który nigdy nie gaśnie. Jedyne co można zrobić to nauczyć się z nim żyć.” Z punktu widzenia psychologii klinicznej, możemy określić taki stan jako nierozwiązana lub traumatyczna żałoba, która nie prowadzi do tak bardzo potrzebnych dla ducha doświadczeń: żalu, akceptacji i pożegnania. Jednym z patologicznych rozwiązań takiej żałoby jest Syndrom Dziecka Zastępczego (SDZ) – szeroko rozpowszechnione, choć nadal mało rozpoznane zjawisko psychologiczne owocujące traumą relacyjną. Dopiero w ostatnich latach odkrywamy jak syndrom ten znacząco wpływa na rozwój rzeczywistości psychicznej oraz osobowości osób, które urodziły się na skutek świadomej decyzji rodzica motywowanej chęcią zastąpienia innego, niedawno zmarłego lub utraconego potomka. Syndrom ten został po raz pierwszy opisany w 1974 roku przez Cain&Cain (Schellinski 2016). W wielu kolejno powstających definicjach pojawiały się zarówno “zastępstwa” realnie zmarłego lub abortowanego i terminowanego dziecka, jak i oddanie dziecka do adopcji a także utrata spodziewanego zdrowego dziecka spowodowana jego upośledzeniem rozwoju którego rodzice także są w sytuacji symbolicznej żałoby lub jej wyparciu.

Strata i dar. Zamrożenie żałoby

Anna narodziła się tuż po śmierci starszego, 4 -letniego brata który zmarł gdy jej matka była w szóstym miesiącu ciąży. Choć nie została poczęta aby go zastąpić, jej rodzice gorąco pragnęli aby jej pojawienie się na świecie zmniejszyło ich stratę. Wszystkie rodzicielskie nadzieje i projekcje zostały nieświadomie przeniesione na jej osobę. Puste łóżeczko brata Anna wypełniła swoim istnieniem, jednocześnie zawierając wielką pustkę którą pozostawił po sobie ten, który był przed nią.

“Przecież nie możesz się smucić kiedy jesteś znowu w ciąży! Nowe dziecko wynagrodzi ci stratę tamtego” słyszą kobiety które utraciły jedno dziecko i są ponownie w ciąży. Tracą wewnętrzne rozeznanie w tym, co dzieje się w ich emocjach. Doświadczają bowiem jednocześnie zarówno żałoby, jak mają świadomość daru od losu. Sytuacja ponownego zajścia w ciążę uniemożliwia im pełne doświadczenie żałoby po pierwszym dziecku, utrudnia jej przebieg. Zjawisko to nasila się dodatkowo pod wpływem swoistej zmowy milczenia, która niczym mgła spowija otoczenie ciężarnej. Wszyscy chcieliby, aby nie doświadczała trudnych emocji w obawie, że mogłaby zaszkodzić tym dziecku, które w sobie nosi. Płakać czy cieszyć się? – kobiety odczuwają wewnętrzny konflikt, który nierozwiązany musi ulec zamrożeniu, zaprzeczeniu lub wyparciu. Otoczenie także zaprzecza stracie. Wszyscy pragną zapomnieć o tym, które odeszło.

Zapomnij o przeszłości

Pragnienie zapomnienia przeszłości i zawierającej się w niej śmierci, zapomnienia trudnej i bolesnej straty jest wpisane w indywidualną nieświadomość dziecka zastępczego. Rodzic pragnie zapomnienia. Pragnie zastąpić śmierć życiem. Chce zapomnieć to, co odebrał mu los. Ten ukryty przekaz ma znaczący wpływ na kształtowanie się tożsamości dziecka zastępczego, rozwój jego mechanizmów obronnych oraz struktury osobowości.

Kim jestem

Marta była “późnym” i wyczekanym dzieckiem swoich rodziców. Matka przed jej narodzinami wielokrotnie zachodziła w ciąże i traciła je. Po wieloletnich staraniach w końcu narodziła się Marta która – ku radości rodziców – była śliczną dziewczynką oraz równocześnie mądrym, odważnym i błyskotliwym dzieckiem – jak wyobrażeni przez matkę bracia, których ta nie zdołała donosić. Kruczoczarne włosy Marty rosły szybko. Jednak jej mama uważała że są słabe i nalegała aby je regularnie obcinać jej “na chłopaka”. W końcu w wieku 7 lat dziewczynka złapała nożyczki fryzjera i nie pozwoliła na to. To był jej pierwszy krok do tego, aby stać się sobą.

Prawdziwa tożsamość zastępczego dziecka zostaje zrepresjonowana. Zostaje pomieszana z cechami dziecka, które odeszło: często dziecka o innej płci, innym wyglądzie lub innym temperamencie. Dziecko “substytut” otrzymuje nieświadome zadanie do wypełnienia: wynagrodzić rodzicom stratę. Tak rodzi się archetypowy bohater, który nieświadomie usiłuje zawrzeć w swoim życiu właściwości i pamięć o zmarłym rodzeństwie. Może stać się słynnym politykiem, aktorem czy naukowcem. W biografiach wielu znanych osób znajdujemy informacje o tym, że byli oni zastępczymi dziećmi: Elvis Presley, Herman Hesse, Salvador Dali, Carl Gustaw Jung, Sigmund Freud, Katherine Hepburn,… To zaledwie początek długiej listy zastępczych dzieci, które stały się twórcami kulturowego dziedzictwa świata. Schellinski metaforycznie twierdzi, że zastępcze dziecko ma trzy drogi rozwoju osobistego: zostanie artystą, szaleńcem lub psychologiem. Wszystkie te ścieżki rozwoju zakładają konieczność zmierzenia się z nieświadomym dziedzictwem oraz trudności w indywiduacji. Na poziomie nieświadomym zastępcze dziecko nosi bowiem w sobie pomieszane i przemieszczone ze zmarłego dziecka rodzicielskie projekcje. Jego nieświadomość indywidualna zawiera w sobie także “martwą diadę matka-dziecko” czyli swojego poprzednika i rodzica. Matka w żałobie – najczęściej emocjonalnie nieobecna – staje się wewnętrznym obiektem dziecka. Nieobecna matka jest doświadczana jako “martwa matka”. Badania Heller i Zeanah (1999) na niemowlętach urodzonych po stracie ukazują, że wzorce przywiązania zastępczych dzieci zazwyczaj są ambiwalentne lub zdezorganizowane (Macfie et al 2008). Zależność i lgnięcie do nieobecnej emocjonalnie matki zostaje w dziecka zachowaniu pomieszane z lękiem i poczuciem odrzucenia. Badania te przynoszą także wiele nadziei. Autorzy odkryli bowiem, że kiedy badane przez nich matki skorzystały z pomocy psychoterapeutycznej w okresie żałoby po stracie dziecka wówczas u dzieci urodzonych zastępczo odsetek ambiwalentnego i zdezorganizowanego przywiązania występował rzadziej.

Dziecko ratuje matkę

Ciąża po stracie pełni często funkcję terapeutyczną. Strata dziecka wywołuje u wielu matek głęboki kryzys prowadzący do dezintegracji psychicznej. W tym kontekście, kolejne dziecko jest swoistym lekarstwem, nierzadko stając się nawet “depozytem” na niezintegrowane części psychiki matki. W rodzinach zastępczych dzieci spotykamy parentyfikację, czyli odwrócenie ról. Dzieci w ramach tego mechanizmu dbają o dobrostan psychiczny swoich matek realizując rolę nie dziecka a rodzica-własnego-rodzica. Dzieci te reagują na wszelkie przejawy negatywnych emocji matek. Uśmierzają ich żal, łagodzą gniew i napięcie w sytuacjach stresujących. Reagują na ich stan emocjonalny i wpływają na niego terapeutycznie, oddalając się tym samym od własnego ciała, pełnego dyskomfortu i lęku który odczuwają w kontakcie z niestabilnym rodzicem. Doświadczenie pokazuje, że za to opiekuńcze, parentyfikacyjne i zarazem terapeutyczne działanie zastępczemu dziecku przyjdzie zapłacić niemałą cenę w jego przyszłych, dorosłych relacjach.
W dzieciństwie parentyfikacja pogłębia symbiotyczne, zależne uwikłanie dziecka w relacje z rodzicem. W mojej kilkunastoletniej praktyce psychoterapeutycznej obserwuję że zjawisko odwrócenia ról często manifestuje się na bardzo pierwotnym, cielesnym poziomie doznań pacjentów z którymi pracuję. Zaobserwowałam również, że ma ono często wpływ na pojawienie się zaburzeń psychosomatycznych, lękowych i hipochondrycznych u tychże osób. Te i inne trudności przywołują zastępcze dzieci do gabinetów psychoterapeutów. Emocjonalna pustka, narcystyczna depresja, cierpienie i brak kontaktu z własnymi uczuciami są początkiem ich drogi do odnalezienia zagubionej w przeszłości własnej, unikatowej, indywidualnej tożsamości, wyzwolonej z rodzicielskich projekcji. Bardzo wielu lekarzy, pracowników socjalnych i psychologów jest dziećmi zastępczymi. Dorośli ci mają przed sobą trudne zadanie wyzwolenia się z systemowej roli ratownika rodziny i archetypowego bohatera. Na ścieżkach swojego rozwoju, kiedy wypalenie pomocowymi aktywnościami pogłębia oddalenie od własnych potrzeb i uwiera, osoby te podejmują się często zadania odszukania swojej prawdziwej – wolnej od roszczeń ego i projekcji otoczenia – tożsamości.

ciąg dalszy artykułu znajduje się TUTAJ

Psychosomatyka w psychoterapii – seminarium konferencyjne

7 listopada 2018 r. w ramach Międzynarodowej Konferencji Psychologicznej poświęconej psychoterapii i wsparciu dziecka w rozwoju „Dziecko w świecie – świat w dziecku” zorganizowanej przez Oddział Szczecin Polskiego Towarzystwa Psychologicznego poprowadziłam warsztat pt. „Kiedy ciało przemawia. Psychoterapia zaburzeń psychosomatycznych u dzieci i dorosłych.” Uczestnicy zapoznali się z teorią i praktyką psychoterapeutyczną stosowaną w leczeniu zaburzeń psychosomatycznych i somatoformicznych u dzieci i dorosłych. Odbyła się także prezentacja przypadków i dyskusja.

Jak możemy wspierać dziecko w rozwoju?

artykuł opublikowany na łamach Głosu Szczecińskiego

„Nie ma takiej mądrej osoby, która miałaby receptę na to jak dobrze wychowywać dziecko. Nie ma podręcznika, który dawałby uniwersalne i zawsze idealne wskazówki. Rodzicielstwo jest sprawą indywidualną a poziom jego trudności zależy od wielu czynników. To droga w nieznane lub życiowa misja, która nieraz zaskakuje.” – mówi psycholog – dr Agata Giza-Zwierzchowska. Istnieje jednak wiele rad, które choć trochę mogą rozjaśnić drogę. Oto kilka z nich.

Między 3 a 6 rokiem życia dziecko przechodzi dynamiczny rozwój emocjonalny. W tym czasie coraz lepiej rozumie własne emocje oraz uczucia bliskich mu osób.

Okazuje się, że to co myślą o nim bliscy, ma ogromne znaczenie dla dalszego kształtowania się emocji.

Od przedszkolaka

Przedszkolak nabywa umiejętności zaradczych, które pozwalają mu czuć się autonomicznym i kształtować pozytywne kontakty z dorosłymi i rówieśnikami. Uczy się zaspokajać swoje potrzeby coraz bardziej samodzielnie.…”

Ciag dalszy artykułu znajduje się na stronie Głosu Szczecińskiego
https://plus.gs24.pl/dziecku-nalezy-sie-szacunek-wolnosc-wyboru-ale-takze-madre-granice-ktore-sprawiaja-ze-czuje-troske-rodzicow-i-ich-milosc/ar/13220389

Do zapoznania sie z pozostałością publikacji zapraszam na stronę Głosu Szczecińskiego

Milczenie dzieci czyli „mutyzm wybiórczy” – rozmowa z Głosu Szczecińskiego – z dnia 29/06/2018

„Kiedy dziecko milczy, to nie musi oznaczać, że nas ignoruje.

Przyczyną może być lęk.”

Redaktor Anna Folkman w rozmowie z dr Agatą Gizą-Zwierzchowską, psychologiem i psychoterapeutką, przewodniczącą szczecińskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.

Anna Folkman: Milczenie dzieci, to problem, który zauważono dopiero teraz?

dr Agata Giza-Zwierzchowska: Dzisiaj coraz więcej mówi się na temat mutyzmu wybiórczego u dzieci dzięki czemu problem – choć statystycznie dość rzadki – zostaje coraz częściej w porę rozpoznany. Zaburzenie to jest opisywane w literaturze psychologicznej już od XVII wieku. Pisano wtedy o dzieciach, które milczą „wybiórczo” czyli nie rozmawiają w niektórych społecznych sytuacjach jakby w ogóle nie potrafiły mówić . Do niedawna mutyzm mylony był z innymi zaburzeniami, dzisiaj niestety też tak się często dzieje. Wiąże się to z przypisywaniem milczenia trudnościom w nauce mowy. Dlatego też bardzo często to logopedzi jako pierwsi dostrzegają u dzieci mutyzm wybiórczy. Od nich dzieci trafiają do gabinetów wyspecjalizowanych w tym zaburzeniu psychologów. Inną pomyłką jest mylenie mutyzmu z nieśmiałością. Trzeba to wyraźnie podkreślić: dzieci z mutyzmem wybiórczym to zdecydowanie nie są dzieci nieśmiałe ani zahamowane.

AF: Kogo dotyczy problem?

AGZ: Problem rozpoczyna się już w przedszkolu i dotyczy głównie małych dzieci w wieku ok. 4 do 8 lat. Jest związany z uspołecznieniem dziecka, z jego otwieraniem się na relacje z otoczeniem. Trzeba podkreślić, że rośnie świadomość pedagogów w przedszkolach na ten temat, choć nadal jest sporo w tym względzie do zrobienia. Należy o mutyzmie wybiórczym mówić, bo zaniedbany problem przeradza się w znacznie poważniejsze zaburzenia lękowe u dziecka, jeśli w porę nie zareagujemy. Dziecko cierpiące na mutyzm wybiórczy ma problem z nauką w tym sensie, że nie odzywa się na lekcjach, nie uczestniczy w nich, nie uczestniczy tez w życiu towarzyskim. Nauczyciele są często bezradni i zapada decyzja o nauczaniu indywidualnym. Taki krok często jeszcze bardziej odcina dziecko od otoczenia i często prowadzi do pogłębienia trudności. Dziecko zamiast oswajać się i stopniowo radzić sobie z lękiem pokonując go wśród rówieśników i nauczycieli, zaczyna się izolować i zamyka się w swoim świecie.

AF:Jak rozpoznać mutyzm?

AGZ: Dzieci w wieku przedszkolnym mają prawo być nieśmiałe. Mogą preferować aktywność jeden na jeden i czuć się onieśmielone w grupie. Każde dziecko ma prawo do indywidualnego, spokojnego otwierania się na innych. Ma wiele lat na oswajanie się ze światem. Ma prawo w pewnych sytuacjach nie wypowiadać się lub nie chcieć rozmawiać z niewzbudzającymi jego zaufania osobami. Mutyzm jest czymś innym. Dotknięte nim dziecko kompletnie milczy, przez cały rok potrafi nie odezwać się do nikogo w przedszkolu ani jednym słowem. Często nie bierze udziału w zajęciach i nie komunikuje swoich potrzeb. W mutyzmie wybiórczym milczenie jest nieprzebłagane i trwa miesiącami a nawet latami. Pedagodzy mogą mieć wrażenie, że to dziecko jest zbuntowane, zarozumiałe czy krnąbrne, że nie chce z nimi współpracować. To zaburzenie trudne do zdiagnozowania i zarazem łatwe do zignorowania. To dziecko którego nie ma. Jest niewidoczne. Nie sprawia żadnych trudności a jednak wiemy, że je głęboko przeżywa. Według standardów mutyzm wybiórczy powinien diagnozować wstępnie lekarz psychiatra, gdyż mówimy tu o zaburzeniu lękowym. Potem następuje praca z psychologiem. W nielicznych przypadkach konieczne są wspierające psychoterapię leki psychiatryczne gdy lęk jest zbyt silny.

AF: Na czym polega psychoterapia?

AGZ: Psychoterapia mutyzmu wybiórczego jest wieloaspektowa, obejmuje trzy obszary działania. Pierwszy to praca indywidualna z dzieckiem, potem praca z rodzicami a trzeci obszar to praca socjalizacyjna w środowisku – w przedszkolu lub w szkole. To wspomaganie dziecka bezpośrednio w pokonywaniu lęków, poprzez wykonywanie zaleceń specjalisty. Rodzicom radzi się np. inicjowanie spotkań z rówieśnikami, poznawanie nowych osób, samodzielne kupowanie drobnych rzeczy. Jeśli dziecko jest właściwie wspierane, wówczas rozwija się i poszerza się jego pole komunikacji. Zdarza się, że terapia trwa dwa miesiące i bywa, że rok a nawet dwa lata ale jest skuteczna. Jej długość zależy od głębokości trudności z jakimi mierzy się dziecko.  Dzieci, które otrzymały właściwą pomoc pokonują mutyzm i nigdy już nie wracają do tego zaburzenia.

AF: Co powoduje mutyzm?

AGZ: Przyczyny są złożone, zazwyczaj jest to pakiet wzajemnie na siebie oddziałujących czynników emocjonalnych, sytuacyjnych, rodzinnych i społecznych. Te ostatnie z wymienionych to choćby fakt, że wiele dzieci od pierwszych lat życia częściej obcuje dzisiaj ze smartfonem niż z drugim dzieckiem. Badań na temat przyczyn mutyzmu jest wiele. Znaczenie mają zarówno czynniki świadome, jak i nieświadome. U niektórych dzieci zdarza się, że na świat  przychodzi np. brat lub siostra i to się zbiega z czasem, kiedy dziecko idzie do przedszkola. Następuje wtedy regres rozwoju dziecka. U jednych dzieci uzewnętrzni się on bólem brzucha, u innych zahamowaniem rozwoju społecznego i powstaniem mutyzmu. W innych przypadkach wiodące znaczenie mają relacje między rodzicami, kryzysy małżeńskie. Nie można oczywiście ich winić, ale to także ma wpływ. Bywa, że dziecko nie jest właściwie stymulowane w rozwoju, jest nadmiernie ochraniane – jest w domu tylko z babcią, nianią i nie ma za wiele kontaktów z rówieśnikami. Warto zatem spotykać się z innymi dziećmi od pierwszych dni życia dziecka. Można brać udział w spotkaniach mam z dziećmi, wychodzić na place zabaw i wspierać dziecko w pierwszych i kolejnych spotkaniach z nowymi osobami tak żeby było to dla niego przyjemne i bezpieczne doświadczenie. Nie ochraniajmy nadmiernie dziecka, nie izolujmy go kiedy pojawia jest konflikt z kolegą. Wspierajmy go w poszukiwaniu rozwiązania.  W końcu, u nielicznych dzieci pojawienie się mutyzmu miało związek z traumatycznym wydarzeniem  w postaci silnego stresu. Mogła to być strata rodzica, wyjazd za granicę w zupełnie obce otoczenie. Warto zauważyć, że problem mutyzmu wybiórczego jest częstą trudnością rodzin mieszkających za granicą, w których dzieci są dwujęzyczne. Takie dzieci także potrzebują wsparcia psychoterapeutycznego którego często szukają w tych krajach u polskojęzycznych psychologów.

AF: Jak powinniśmy reagować, kiedy nasze dziecko stale milczy?

AGZ: Pamiętajmy, że objaw jest u dziecka nieświadomy. Nie pytajmy uparcie dlaczego nie rozmawia z nikim w przedszkolu. Rozmowa na ten temat będzie bezowocna i będzie wzmacniała problem. Raczej powinno się obserwować dziecko, zaakceptować trudność, towarzyszyć wspierająco i zachęcać do podejmowania aktywności czyli do ośmielania się w różnych sytuacjach społecznych. Zachęcajmy dziecko do samodzielnego zamówienia gałek lodów. Jeśli nie będzie chciało, zostawmy to bez komentarza, ma prawo się bać i ma prawo nie być gotowe. Nie naciskajmy, nie zawstydzajmy.  Poszukajmy łatwiejszej sytuacji – by porozmawiało z kimś kogoś zna. Często rodzice sami wiedzą najlepiej jakie sytuacje będą korzystne. Pomoc innym dzieciom też jest motywacją do przełamania lęku. Trzeba wiedzieć, że dzieci zdają sobie sprawę ze swoich problemów. Niczego nie pospieszajmy. Kiedy dziecko poczuje się gotowe, samo zrezygnuje z milczenia.

Głos Szczeciński – 29/06/2018

więcej o problematyce mutyzmu wybiórczego można znaleźć tutaj